Jak odzyskać wiarę

Arcypasterz Depo, który błysnął w ostatnich godzinach średnią znajomością konkordatu i generalnie sam nie za bardzo błyszczy, mówi, że młodzież rezygnuje z chodzenia na katechezę, bo ulega wymuszonej laicyzacji, a ta „nie wyraża zgody na naukę przekazywaną przez Kościół, zwłaszcza w sprawach moralności. W dużej mierze dotyczy to aprobaty związków jednopłciowych, aborcji czy eutanazji”. Arcypasterz Depo stwierdził więc, że młodzież powinna się teraz gromadzić na spotkaniach oazowych i formacyjnych (nie za bardzo wiem co akurat to znaczy), „bo tam jest miejsce na nawiązywanie relacji rówieśniczych, wspólnotę, ciekawe wyjazdy i na zabawę” i dla wielu także na pierwsze bzykanko. To znaczy, szczerze mówiąc, akurat nie do końca jestem pewien czy to arcykapłan napomknął o tym bzykanku, ale jestem wręcz pewien, że „to pozwoli młodym ożywić wiarę”.

Policja nadal gnije

Biuro Spraw Wewnętrznych Policji opublikowało jakiś czas temu raport, z którego wynika, że o ile z korupcją na wyższych szczeblach nadal jest w Polsce problemem, o tyle łapówkarstwo drogówki udało się wyeliminować. Specjaliści uważają, że to zasługa coraz powszechniejszych kamerek, bezgotówkowych płatności za mandat, czy coraz mniejszej opłacalności przyjmowania niewielkich relatywnie sum za ryzyko utraty pracy. Wynika to też z faktu, że w dużej mierze obowiązki drogówki zostały zrobotyzowane przez wielofunkcyjne radary i inne odcinkowe pomiary prędkości.

Niestety drogówka wiosny nie czyni, bowiem pozostałe policyjne formacje używają sobie w najlepsze. Gwałty, pobicia, tortury, poniżanie zatrzymanych to nadal ulubione zięcie jakże wielu panów życia i śmierci na komisariatach i tych wałęsających się w szykach zwartych po ulicach.

Jaka Polska i czy aby

Marek Migalski, nawrócony były członek PiS, wyrzucony za niesubordynację i krytykę polityki partii, rzucił pomysł, aby w sytuacji głębokich i raczej już trudno odwracalnych podziałów, podzielić również na pół Polskę. Ma to o tyle sens, że idea tworzenia państw wokół tzw. narodu, traci powoli na znaczeniu i atrakcyjności, zaś zyskuje koncepcja budowania ich wokół pewnego konceptu politycznego.

Mówi przeto: „Trzeba podzielić Polskę na pół wzdłuż Wisły, tak jak było kiedyś NRD i RFN. Wiem, że to niemożliwe i że to szalony pomysł. Ale musimy coś wymyślić, żeby zapobiec tym gorącym wojnom domowym, ponieważ pozostawanie w jednym państwie ludzi, którzy nie znoszą się wzajemnie, którzy chcą sobie narzucić różne aksjologie, będzie prowadzić do tragedii”.

Czytaj dalej

Lód, wiatraki i te sprawy…

Obserwuje od czasu do czasu, przede wszystkim dla zabawy, ale także i dla skontrolowania, czy aby nadal jestem we właściwym miejscu we wszechświecie, pasjonującą momentami wymianę poglądów tych inteligentnych trochę inaczej, to nie znaczy że nieszczęśliwych. Sa jak najbardziej szczęśliwi, bo zdecydowana cześć z nich posiadła jaką taką zdolność obsługi tak zwanych mediów społecznościowych i co konieczne, także zdolność składnia liter na komputerze w zdania, mniej lub bardziej złożone. To dobrze, bo to warunek konieczny całej zabawy.

I oto moje nowe odkrycia, to znaczy nie tyle moje co ichnie, które kto wie, czy nie przewartościują jednak moich wyobrażeń o zjawiskach i procesach otaczających mnie każdego dnia. Naprawdę. Rzeczy proste są czasami najtrudniejsze do zrozumienia.

Odkrycie numer jeden: woda jest z lodu (a nie odwrotnie), co zdaje się pierwszy odkrył pan Mateusz (tak, ten), acz akurat tego nie jestem do końca pewien, bo być może ktoś go chce wkręcić, a ja nie wyczułem spisku. W każdym razie teoria chwyciła, szuria kupiła to w ciemno, bo niby dlaczego mieliby nie kupić? Od takiego dostawcy jak pan MM kupuje się wszystko, bo oferuje towar najwyższej jakości, o czym chyba nie muszę tu przekonywać.

Odkrycie drugie: wiatraki wcale nie wytwarzają prądu z wiatru, tylko wręcz odwrotnie: z prądu wytwarzają wiatr. Nie wiem kto sformował tę fascynującą teorię (osobiście stawiałbym choćby na pana Suskiego), ale brzmi ona naprawdę dobrze, acz nigdzie nie znalazłem na razie w miarę sensownego wytłumaczenia po co nam ten wiatr.

Liczę że ktoś mi to prędzej czy później wyjaśni.

PS. Przy tej okazji przypominam coś, o czym być może wszyscy już zapomnieliśmy, że jakiś czas temu uruchomiono w Polsce pierwsze wiatraki na węgiel. Szuria była wtedy w euforii.

Reklama

Jakiś czas temu, głośno było o tak zwanej „przepowiedni Majów” wynikającej jakoby z ich obliczeń, że oto za ileś tam dni (zdaje się że dziesięć, ale pewien nie jestem), Ziemia i cały Wszechświat się skończy. Zniknie i przepadnie, przestanie istnieć, będzie wielkie bum. Tak na marginesie, ponoć tylko Rosjanie potraktowali ją poważnie, co jest o tyle schizofreniczne, że kto jak kto, ale akurat ruski naród wszystko przetrzyma, każdą apokalipsę.

Czytaj dalej

Bukowski said…

„Szpitale, więzienia i burdele – oto prawdziwe uniwersytety życia. Mam dyplom wielu takich uczelni. Mówcie mi Wasza Magnificencjo”.

Powiedział kiedyś Bukowski. A potem dodał:

„…poznałem zasadniczość powszechnych opinii o szpitalach – zrozumiałem, że lekarze są tam niepodzielnymi władcami, pacjenci niczym, a szpitale istnieją tylko po to, żeby lekarze w swoim wykrochmalonym, śnieżnobiałym poczuciu wyższości mogli pieprzyć dupeński, zwłaszcza pielęgniarki: „Doktorze, doktorze, uszczypnij mnie  w tyłek w windzie, zapomnij o fetorze raka, zapomnij o smrodzie życia”

56

Siedzieliśmy tępo raczej wpatrując się w migający telewizor, z wyłączonym głosem, bo akurat szło coś, co niechybnie mogło doprowadzić do wkurwienia się. A po co się wkurwiać bez potrzeby? No więc siedzieliśmy sobie tak bez słowa zupełnie, milcząc, bo w życiu dużo już się nagadaliśmy (wiem, gadanie nawet o niczym tworzy wieź), nie było sensu strzępić języka paplając o zupełnie nieistotnych sprawach. Telewizor niemo migał w błękicie i czekaliśmy i jakoś nie pomyśleliśmy, że można w ogóle go wyłączyć. Piliśmy wino. Samoróbkę. 

55

Liderzy Nuit Debout (oddolny ruch społeczny we Francji zapoczątkowany w 2016 roku, organizujący protesty i debaty, porównywany z amerykańskim ruchem Occupy) nie pozwalali na obecność mężczyzn na spotkaniach feministycznych. Decyzję swą motywowali tym, że „samce” mają głęboko zakodowaną w genach instynktowną fallokrację i mizoginię.

54

Mister RR, znajomy, przyjaciel, kolega… jak zwał tak zwał, bywa typem obsesyjnym, nie mówię, że paranoikiem lub kimś w tym rodzaju, ale być może przesadnie ostrożnym. W autobusie nigdy nie siada po lewej stronie, bo zakłada, że ktoś inny, w innym, sąsiednim pasem jadącym samochodzie, może stracić na nim kontrolę, może być samobójcą, lub zwykłym wariatem, idiotą, czubkiem, człowiekiem nieodpowiedzialnym i stanowi tym samym realne zagrożenie dla wszystkich wokół, także dla RR jadącego akurat obok w autobusie linii 520. Idąc dalej RR nie siada również nigdy i pod żadnym pozorem w tylnej części pojazdu (zwłaszcza jeśli to przegubowiec), oraz absolutnie, niczym ognia unika siadania w jego części przedniej. Być za kierowcą a jeszcze oglądać świat przez przednią szybą to może i fajne jest, ale śmiertelne niebezpieczne. Każde zderzenie, drobna czasem kolizja, to prawie pewna śmierć, ale w najlepszym wypadki poważne kłopoty ze zdrowiem. Złamania, siniaki, niesprawność tego typu rzeczy. Tył, przód i lewa strona autobusu, to strefy potencjalnie śmiercionośne. W razie czego. RR zawsze wybiera więc środek, byleby jednak nie był to przegub, bo wedle niego, „w razie czego” zadziała on jak młynek do mielenia mięsa.

53

W USA w więzieniach siedzi jeden na stu dwudziestu obywateli. To ponoć najwyższy odsetek na świecie. Więziennictwo to jedyna branża w Ameryce, która nie jest zagrożona kryzysem. Wiele więzień powstaje lub funkcjonuje w regionach zagrożonych dużym bezrobociem, łatwiej znaleźć tam chętnych do pracy w służbie więziennej. Są wystarczająco zdeterminowanych i bezwzględnych.