Jaka Polska i czy aby

Marek Migalski, nawrócony były członek PiS, wyrzucony za niesubordynację i krytykę polityki partii, rzucił pomysł, aby w sytuacji głębokich i raczej już trudno odwracalnych podziałów, podzielić również na pół Polskę. Ma to o tyle sens, że idea tworzenia państw wokół tzw. narodu, traci powoli na znaczeniu i atrakcyjności, zaś zyskuje koncepcja budowania ich wokół pewnego konceptu politycznego.

Mówi przeto: „Trzeba podzielić Polskę na pół wzdłuż Wisły, tak jak było kiedyś NRD i RFN. Wiem, że to niemożliwe i że to szalony pomysł. Ale musimy coś wymyślić, żeby zapobiec tym gorącym wojnom domowym, ponieważ pozostawanie w jednym państwie ludzi, którzy nie znoszą się wzajemnie, którzy chcą sobie narzucić różne aksjologie, będzie prowadzić do tragedii”.

Może to i dziś abstrakcja, nie mniej patrząc w przyszłość, pomysł wydaje się interesujący i wbrew pozorom wcale nie taki niemożliwy.

Jestem, zdaje się wcale nie odosobnionym zwolennikiem koncepcji, że Polska jako państwo w dłuższej perspektywie raczej nie ma szans na przetrwanie, przynajmniej w takiej formule i formie jak dziś. I nie chodzi tylko o to, że jesteśmy otoczeni niezmiennie przez dwie potęgi i potencjalnych wrogów (których nota bene mamy coraz więcej i to z własnej winy). Powoli też wyodrębniają nam się dwa narody, wzajemnie od siebie się oddalające pod każdym względem.

Ponieważ historia zawsze zatacza koła, więc należy się liczyć z tym, że za jakiś bliżej w tej chwili nieokreślony czas, będziemy mieli Polskę, lub Prowincję Polską, de facto zjednoczoną ściśle z resztą Europy, oraz Polskę być może zwaną Krajem Zawiślańskim (Priwislinskij kraj?) mentalnie zjednoczoną z Rosją lub bliżej w tej chwili nieokreślonym Wschodem, czyli tym co po Rosji zostanie, mentalnie, politycznie i gospodarczo od niego zależną. Żeby skrócić wywód i nadmiernie go nie komplikować, pomijam tu świadomie dawną koncepcje podziału tej części Europy wedle panów Ribbentropa i Mołotowa.

Pozostaje więc jedynie zastanowić się (im wcześniej tym lepiej), czy broniś się przed tą drugą Polską i uchodźcami z jej terytorium, kolejnym murem, czy może wystarczy odpowiednio szczelny program wizowy. W tym przypadku nadzieja tylko w tym, że Wawrzyk, a w zasadzie jego potomkowie, pozostaną po tej prawej stronie Wisły.

skomentuj